Mój związek z makijażem nie jest szczególnie skomplikowany. Rozumiem, że zostaliśmy wychowani, aby wierzyć, że pokrycie naszych "wad" jest nie tylko preferowane, ale także koniecznością za każdym razem, gdy przekraczamy drzwi frontowe. Jest głęboko zakorzeniony w naszych umysłach i duszach, że rzeczy takie jak skazy, przebarwienia i błyski mają zostać wyrzucone z naszych twarzy - to, co pokazuje naszą naturalną skórę, jest czymś, czego należy się bać. Nie jestem jednak przeciwny noszeniu go, ponieważ okłamuje mnie ono od dawna ugruntowanych ideałów piękna lub poprawia cechy przygotowujące do męskiego spojrzenia. Feministyczna intencja stojąca za takimi myślami jest dla mnie ważna. Ale w odniesieniu do makijażu nie czuję się specjalnie z nimi związany - już nie. Makijaż to sztuka. To kreatywne wydruki na twojej twarzy. Ale to nie musi być twoja tożsamość.



Zamiast tego, mój związek z makijażem to romans innego rodzaju. Tam, gdzie podziwiam jego migoczącą, zmieniającą oblicze magię - ale tylko przy specjalnych okazjach. Opowiadam się za pozbawionym makijażu ja każdego dnia w ciągu tygodnia i przez cały weekend. To znaczy, z wyjątkiem nocy, kiedy chcę czuć się wyjątkowo odważnie, dopracowany lub połączony. W ten sposób mój związek z makijażem pozostaje świeży i przyjemny, a nie stęchły i obowiązkowy. Nie osądzam nikogo, kto chce nosić makijaż za każdym razem, gdy opuszcza dom - byłem kiedyś jednym z nich - ale dotarłem do miejsca, w którym nigdy nie chcę czuć się tak, jakbym potrzebował, żeby wyglądał jak ja. Ważne jest, aby znać moją prawdziwą twarz i rozumieć każdą krzywą i krawędź bez potrzeby spłaszczania, doskonalenia i wymazywania, aby rozpoznać siebie.



Powód, dla którego tu przybyłem, ma wiele wspólnego z moimi wcześniejszymi latami. Nigdy (nigdy) nie czułem się komfortowo z mnóstwem oczu na mojej twarzy, dopóki nie zostałam odpowiednio przygotowana, schowana i gotowa. Moja zależność od makijażu przeniosła się z utrzymywania pewności siebie i odwrócenia wątpliwości od siebie - niezdrowego związku, do którego przeszedłem już na wojnę z moim ciałem. Musiałem uprościć i usprawnić czas, który spędziłem na spożywaniu mojej fizycznej formy.

"Przez tak długi czas nie czułam się ładna, jeśli nie nosiłam makijażu, teraz moja codzienna rutyna jest bardzo minimalna", Victoria, nasz redaktor wellness, zastanawiała się, kiedy zapytałam, czy czuje się podobnie. "Kiedy zacząłem go nosić mniej, zacząłem czuć się bardziej pewnie, czuję się mniej zobowiązany do noszenia [makijażu] niż kiedykolwiek wcześniej, ale również doceniłem jego kunszt - nie w super zrobionym, wyglądającym na airbrushed Jeśli chodzi o umiejętność grania kolorami i dobrej zabawy, jeśli się nad tym zastanowić, te dwie skrajności faktycznie idą w parze: obaj dzielą tę podstawową nić doceniającą własną indywidualność. "



Zacząłem interesować się pielęgnacją skóry i naprawdę zaangażowałem się w stosowanie kremów, balsamów i mikstur, dzięki czemu czułem się dobrze. Stało się to rytuałem, uspokajającym 10-minutowym powtórzeniem każdego ranka i nocy, kiedy miałem szansę spowolnić. "Zachowania nawykowe pomagają nam oczyścić nasze umysły" - mówi dr Vivian Diller. "Podobnie jak rytmiczne oddychanie podczas medytacji, poranne zabiegi kosmetyczne wywołują uczucie spokoju i kontroli." W rzeczywistości nasze mózgi znajdują logikę i dostrzegają wyższy poziom skuteczności w rutynowych lub kilkukrotnych czynnościach. Zgodnie z ustaleniami, największy wpływ mają praktyki z największą liczbą etapów, powtarzanie procedur i określony czas (np. Rutynowa pielęgnacja skóry).

Zdałem sobie sprawę z tego, że wolałbym spędzać czas w godzinach porannych (często wyciskam drzemkę) w pielęgnacji skóry, a nie w makijażu. Więc każdego ranka przestałem malować twarz. Rozkoszowałam się uczuciem czystej, nawilżonej skóry i twarzy, którą mogłam dotknąć bez rozmazania. Nie musiałem ponownie aplikować ani dotykać. Nauczyłem się przestać unikać kontaktu wzrokowego, gdy nie miałem na sobie korektora na moich ciemnych kółkach lub na podstawie przebarwień. Poszedłem nawet na pierwszą randkę bez produktu. Retoryka popkultury opisuje kobiety, które rezygnują z makijażu jako "odważne" i "inspirujące" - etykieta, która zbyt często wydaje się protekcjonalna, a nie pochlebiająca . Czy odważne jest pozwalać przechodniom obserwować moją twarz niezauważoną?

Ostatecznie wszystko sprowadza się do preferencji i robienia wszystkiego, co sprawia, że ​​czujesz się dobrze. Dla mnie to pozwala, by makijaż pozostał pozytywnym powiernikiem, a nie czymś, czego używam, aby uniknąć złego samopoczucia. Victoria dodaje: "Na moich powiekach mam szok matowo-pomarańczowego cienia do powiek, a to sprawia, że ​​czuję się jak" ja ", kiedy budzę się rano z niczym na mojej twarzy. Wiwaty na to.

Kiedy noszę makijaż, to moje ulubione

FYI: Zerknij na czas, w którym każdy redaktor Byrdie udostępnia selfie bez makijażu.

Tagi: Alicia Beauty UK, makijaż, twarz, brwi, zakreślacze